Powiadają, wszak za czasów Związku Sowieckiego, armia nadążała za Ameryką, co się porobiło obecnie?
O w miarę znośnej kondycji sprzętu wojskowego, czyli nowoczesności, stanowili Niemcy.
Tak, tak, zaraz po II Wojnie, Ameryka i Sowietia, bardzo skutecznie wyłapały naukowców Hitlera.
Większość marzyła o Ameryce, ale pechowcy trafili na Syberię do wojennych instytutów Stalina.
I tak z jednej strony, amerykański program księżycowy, a konkretniej najpotężniejsza rakieta nośna lat 60, Saturn 5, powstał pod kierunkiem Wernera von Brauna, ojca rakiet V.
Z drugiej, wszelakie nowostki, od karabinka Kałasznikow, po różnej maści rakiety i samoloty tworzyli plenni z Germanii.
Do końca lat 70, owi naukowcy - jeńcy, stanowili trzon instytucji badawczych wojennej machiny Związku Sowieckiego.
To nie wiecznie pijany sierżant Kałasznikow skonstruował najsłynniejszy karabinek świata, ale wzięty w plen, bezimienny niemiecki konstruktor, to nie "genialni", Mikojan i Guriewicz, Iljuszyn, Suchoj, Tupolew i który tam jeszcze, tworzyli ruskie samoloty i rakiety, ale niemieccy konstruktorzy wprzęgnięci w sowiecką machinę wynalazczości.
W drugiej połowie lat 80 ostatni niemieccy inżynierowie wymarli, a ich rosyjscy nadzorcy, bez intelektualnego wsparcia Niemców nie byli w stanie sami z siebie niczego sensownego wykrzesać.
Co prawda z Zachodu szerokim strumieniem, płynęły wykradane plany i gotowe rozwiązania militarne i cywilne, ale moskiewscy akademicy pozostawieni samemu sobie, nawet z owych gotowców nie potrafili korzystać.
Tym też sposobem przepaść, pomiędzy pędzącym z szybkością światła, nowoczesnym Zachodem, a grzęznącą w niemocy Sowietią z każdym rokiem rosła.
Jedynym sensownym wynalazkiem jaki powstał w głowie "człowieka radzieckiego" były obliczenia dla technologię stelth.
Zabawnym, że ruscy nie docenili swojego matematyka, pewno zwyczajnie nie mogli uwierzyć, że akademik własnego chowu może stworzyć coś sensownego.
Zignorowali gościa, mało tego pozwolili jego badania opublikować w ogólnoświatowych periodykach. Amerykanie skrzętnie skorzystali i pociągnęli projekt dalej, a Ruski przemysł do tej pory nie jest w stanie stworzyć efektywnie niewidzialnego samolotu, że o okręcie już nie wspomnę.
Teoretyczne podwaliny pod konstrukcję tego typu obiektów położył radziecki matematyk Piotr Ufimcew, który w 1971 roku opublikował matematyczne modele opisujące dyfrakcję fal elektromagnetycznych na dwuwymiarowych obiektach o kształcie trójkątnym, umożliwiając w ten sposób matematyczne kalkulacje odbicia radarowego, zamiast ustalania tego drogą kolejnych eksperymentów. Najważniejszą – choć nie postawioną wprost – konkluzją pracy Ufimcewa była teza że odbicie radarowe związane jest z konfiguracją krawędzi obiektu, nie zaś z jego rozmiarami[3]. Kilka lat później pracujący dla Lockheeda amerykański inżynier Denys Overholser rozwinął prace Ufimcewa, umożliwiając zastosowanie jego modeli dla obiektów trójwymiarowych. Jednak dopiero najnowsze osiągnięcia techniki pozwoliły drastycznie zmniejszyć wykrywalność obiektów, takich jak: okręt Sea Shadow, bombowiec B-2, F-117, samoloty F-22, F-35 czy zwłaszcza YF-23 Black Widow II, który łączył w sobie stealth radarowe na poziomie F-22 z wysoce zaawansowanym stealth termicznym. Zostało to umożliwione przez połączenie dokładnie wyliczonych kształtów samolotu ze specjalną, wykonaną z polimerów powłoką kadłuba (radar-absorbent material – RAM) o specjalnej strukturze, przy czym nowoczesne polimerowe powłoki RAM zdolne są do pochłonięcia i zamiany na energię cieplną do 80% wiązki fali radarowej. Polimerowe powłoki są jednak wrażliwe na wysoką temperaturę, co wywołuje wysokie koszty utrzymania samolotów pokrytych tego rodzaju powłokami. Trwają jednak obecnie prace nad nową generacją RAM wykonaną z odpornych na bardzo wysokie temperatury materiałów ceramicznych, zdolnych jednocześnie do pochłonięcia do 90% wiązki radarowej.
Przykład bezczelnej kradzieży wynalazku, naddźwiękowy Concorde i jego sowiecki „zworowany”analog TU 144.
Breżniewowska Sovietia nie dość, że wykradła wszystkie plany angielsko-francuskiego naddźwiękowca, to jeszcze chciała go pierwsza wprowadzić do służby. Wyszło jak zwykle u Ruskich, TU 144 nigdy na poważnie nie został wdrożony, a jeden nawet rozbił się podczas pokazów lotniczych na wystawie awiacji w Paryżu.
https://podroze.onet.pl/ciekawe/tajemnicza-katastrofa-radzieckiego-concordea-tu-144-w-paryzu/w9gjh4m
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz