W dzisiejszej Kremlince, nihil novi, Ruscy wciąż rasują rzeczywistość, czy ktoś im jeszcze wierzy?
Tak naprawdę to jedna wielka ściema
Natomiast oceny płynące z Zachodu, to zdroworozsądkowe analizy , jednak bez oparcia się na prawdziwych danych.
Sovietia łże jak sobaka, Zachodowi brak danych, a tzw. "niezależne" ruskie instytucje, to w większości wtyki Putina, które udając niezależność, uwiarygodniają fałsz płynący z Kremla.
Jak więc ocenić stan rzeczywisty, hm, jedynym wiarygodnym miernikiem sytuacji gospodarczej Sovieta jest kurs rubla, tak, tak, tego się już podrasować nie da. Dopóki skarbiec był pełen, rezerwy z Narodowego Funduszu Dobrobytu lekko uszczknięte, wysokie loty rubla były możliwe.
Wzrastający popyt na dolara regulowano jego zwiększoną podażą.
Od kilku tygodni widać, że dienieg nie styka, a dolar oscyluje w okolicach 97 rubli, a to widomy znak nadchodzącego, bystrym szagiem, krachu.
Poniższy materiał z Kremlinki, obiecuję ostatni w "mojej żabie", bo Panowie, choć generalnie bardzo merytoryczni, za dużo ględzą. Cały przekaz mógłby być o połowę krótszy, niedoścignionym wzorem dla Kremlinki powinien być Pan Marcin Strzyżewski, zawsze profesjonalny, zwięzły i na wskroś merytoryczny, chociaż nie tak bardzo gospodarczo - finansowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz